Muszka prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowe przygody Muszki ;)

Tychy - Poznań, dzień 1

  d a n e    w y j a z d u 217.21 km 0.00 km teren 08:02 h Pr.śr.:27.04 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Unibike Viper
Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano: 04.07.2012

Dzień I
Tychy - Wrocław




Pomysł na trasę pojawił się w mojej głowie już w zeszłym roku, początkowo miało to być nielada wyzwanie oraz pierwszy raz miałem przekroczyć 200 kilometrów w ciągu jednego dnia.

Czas uciekał, pierwszą dwustektę zrobiłem już jakieś dwa miesiące temu, terminy i plany się w nieskończoność przesuwały, aż w końcu pojechaliśmy w ostatni możliwy termin przed obozem (niestety nie rowerowym). Mimo, że wyjazd zaplanowany od dawna wszystko wyszło dość spontanicznie tzn. dzień przed wyjazdem.


No to ruszamy ;) Sobota, 30.06.2012 r. 5:10

Wyjechaliśmy parę minut po piątej. Mimo tak wczesnej pory było już dobre paręnaście stopni powyżej zera. Pierwsze kilometry lecieliśmy na autopilocie dobrze znaną drogą krajową 44. Wiatru właściwie nie było, jechało się bardzo przyjemnie. Szybko dotarliśmy do Gliwic gdzie zrobiliśmy krótki postój na rynku. Nie wiem czy dzień wcześniej była jakaś impreza na rynku czy po prostu oblewanie piątku i zakończenia roku szkolnego, ale na rynku były setki butelek, puszek oraz paru "twardych" zawodników powoli kończących ostatnie butelki złotego trunku.


Śląsk budzi się ;)
Wezęł Sośnica, widok na A4


Fontana na rynku w Gliwicach ...

... oraz rybki w środku ;)

Przy wyjeździe z centrum, napotykamy na zakaz jazdy rowerów, ale mijająca policja na szczęście nie zwraca na nas uwagi. W końcu droga właściwie jest jeszcze pusta, a ścieżka nie nadaj się do jazdy z rozsądną prędkością. Z powoli wznoszącym się z nad pól słońcem dojechaliśmy do Pyskowic, gdzie wjechaliśmy na drogę 94, którą dotarliśmy aż do Opola. Jak na drogę krajową ruch był niewielki, pobocze szerokie, asfalt prawie nówka nic tylko jechać przed siebie.


Sponsorem drugiego śniadania jest LIDL S.A.

W Opolu zrobiliśmy krótki postój na odświeżenie w fontannie, po czym zatrzymaliśmy sie na obiadośniadanie na rynku. Powoli upał zaczął dawać o sobie znać, w cieniu było pewnie koło 30 stopni. Trochę posiedzieliśmy, pooglądaliśmy starówkę po czym postanowiliśmy jechać nadal drogą 94 mimo, że wcześniej planowaliśmy zjechać za Opolem na boczne drogi.


Nowoczesna "szafa grająca" na rynku w Opolu. Nawet było kilka Tyskich hitów.


Chwilę błądzenia po Opolu i w końcu po trzykrotnym przekroczeniu Odry wyjechaliśmy na drogę 459, na której jakiś idota o mało nas nie przejechał wyprzedzając na trzeciego. Pajac nie dość że cały czas nas widział, to czekał z hamowaniem do ostatniej chwili, albo liczył że wskoczymy do rowu, żeby go przepuścić. Po przejechaniu parunastu kilometrów znowu wjechaliśmy na prosty asfalt na krajówce. Kolejny większy postój zrobiliśmy w Brzegu. Skąd już bezpośrednio udaliśmy do Wrocławia, gdzie natrafiamy na "piłkoszał".


A tak zapewne myślał o nas pajac wyprzedzający z naprzeciwka na trzeciego.

Cel pierwszego dnia osiągnięty.

Rowery zostały przy płocie okalającym stefę kibica na wrocławskim rynku, a my na zmianę poszliśmy zobaczyć strefę od środka. Niby wszystko fajnie, ale jakoś moim zdaniem za bardzo zalatuje komerchą, a brakuje fanatyzmu i spontaniczności, z której słynie ruch kibicowski.


No niestety z rowerami do strefy kibica nie wpuszczją, ale od zewnątrz też wszystko widać (w przeciwieństwie do Poznania).



Standardowo trochę powłóczyliśmy się po starówce, rynku oraz dotarliśmy na piękny wyremontowany dworzec, gdzie kupiliśmy bilety powrotne na następny dzień. Na szczęście były jeszcze ostatnie dwa bilety na rower i nie trzeba było kombinować.


Moim zdaniem na chwilę obecną najpiękniejszy dworzec w Polsce, a i w środku bardzo nowoczesny.

Z dworca pojechaliśmy już prosto do znajomych, gdzie miło spędziliśmy wieczór i noc.

Zapomniałbym dodać, że w momencie, gdy dojechaliśmy do Wrocławia średnia wynosiła 27,5 km/h, mimo że jakoś nie spinaliśmy się, żeby była jak najwyższa i trochę kręciliśmy po kilku centrach miast.


Kategoria Tychy - Poznań 2012, Wycieczki wszystkie, Wycieczki 200 km <


komentarze
Muszka
| 13:36 środa, 4 lipca 2012 | linkuj Stawiam, że godzinę albo dwie później już był porządek, ale akurat my trafiliśmy na początek sprzątania. ;)

I widok był ciekawy :D
vizirek
| 13:30 środa, 4 lipca 2012 | linkuj Gratulacje. Ponad 200km i taka średnia. Nieźle. No i cytat dnia: "... Nie wiem czy dzień wcześniej była jakaś impreza na rynku czy po prostu oblewanie piątku i zakończenia roku szkolnego, ale na rynku były setki butelek, puszek oraz paru "twardych" zawodników powoli kończących ostatnie butelki złotego trunku...." Faktycznie te rybki w fontannie jakieś takie dziwne :P Pozdro
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa arzyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]